Drukuj

Poniżej prezentujemy wykład Pana Profesora Marka Pokutyckiego, wygłoszony podczas uroczystości rozdania dyplomów absolwentom Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie w dniu 26 września 2015 r. Z uwagi na nieobecność wielu absolwentów, postanowiliśmy za zgodą Pana Profesora, udostępnić wykład na naszej stronie internetowej.

Wykład jest pełen refleksji i zadumy. Jeżeli masz kilkanaście minut czasu, aby go przeczytać w spokoju to kliknij "Czytaj więcej...", jeżeli w tej chwili się spieszysz i nie masz czasu zostaw to sobie na później.

 

źródło fotografii:  Museum of Fine Arts Boston, http://www.mfa.org

Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?

Obraz Paul’a Gauguin’a o takim właśnie tytule, a prezentowany powyżej, był inspiracją do przygotowania wykładu, który będę miał przyjemność wygłosić Państwu na dzisiejszej uroczystości rozdania dyplomów absolwentom studiów licencjackich i magisterskich wszystkich wydziałów naszej Uczelni.

Moja profesja i zainteresowania, w których zakresie znajdują się sztuki piękne, skierowały moją uwagę - w kontekście dzisiejszego wydarzenia - na malarstwo, które tylko pozornie z dzisiejszym dniem niewiele ma wspólnego.

Powstałe na Tahiti w 1897 r., a więc ponad sto lat temu, pod koniec życia tego wybitnego francuskiego postimpresjonisty - dzieło - jest filozoficzną refleksją, zadumą nad pytaniem o ludzką egzystencję: Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy, dokąd idziemy? Twórca próbował podsumować swoje ­życie, przemyślenia i zapisał je na płótnie jako swój artystyczny testament.

Monumentalny, alegoryczny obraz Paula’a Gauguin’a jest tajemniczy i zagadkowy. Nie można go jednoznacznie zinterpretować. Zamierzeniem artysty było nadanie dziełu takiej formy, która – przewrotnie - nie udziela odpowiedzi na postawione w tytule pytania. Ten geniusz pędzla zmusza oglądającego do głębokiej zadumy, refleksji, do zastanowienia się nad odwiecznymi egzystencjalnymi pytaniami: kim jestem?, kim jest Bóg?, jaki jest ten świat?, gdzie jest moje miejsce na Ziemi?, czym jest miłość?.

Temat zaczerpnięty z biblijnego opisu stworzenia świata (z Księgi Koheleta) i nawiązujący do Heraklitowego „panta rhei”, obwieszczonego przed dwoma i pół tysiącami lat, ukazuje wielki krąg życia oraz mądrości, które odnajdujemy we wszystkim, co dzieje się pod niebem. Gauguin, malując ten świat, dodatkowo niepokoi pytaniami zawartymi w tytule obrazu, które poruszały i nadal nurtują umysły myślicieli, filozofów, pisarzy i poetów, twórców sztuki. Stawia je sobie każdy z nas, zwłaszcza w chwilach osobistego kryzysu.

Od zarania dziejów człowiek zadaje sobie pytania dotyczące życia i otaczającego świata. Szuka odpowiedzi na dręczące go dylematy. Wobec gwałtownie zachodzących zmian, w obliczu dokonujących się przeobrażeń, każdy człowiek, każda społeczność odczuwa rozterki, które są synonimem pytań, jakie malarz zawarł w tytule. Sztuka, malarstwo jest jednym z głosów, jednym ze znaków trwającego od wieków antropologicznego dyskursu o egzystencję, o przemijanie, o to, jaki ślad pozostawimy po sobie.

Skąd przychodzimy?

Aspekt stawania się i przemijania jest pewną i niezmienną cechą towarzyszącej nam niepewności. Przemijają epoki, pokolenia i cywilizacje.

Jak powiedział Kohelet:

„Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a Ziemia trwa po wszystkie czasy.”

Patrząc na świat przez okulary mitu, do którego nawiązuje Gauguin i doświadczając własnego losu, zastanawiamy się nad tym, co możemy przejąć z tego, co stanowiło mądrość pokoleń i było przekazywane z jednego wieku w drugi. Próbujemy odpowiedzieć sobie, skąd przychodzimy, jakie treści kulturowe, (a więc obyczaje, poglądy, wierzenia, normy społeczne, sposób myślenia i zachowania) powinniśmy przejąć z mądrości poprzedzających nas cywilizacji dla zachowania porządku świata, dla poczucia własnego bezpieczeństwa. Bo to właśnie tradycja, dbałość o pewne, niezmienne formy wspólnego życia zapewnia nam poczucie bezpieczeństwa, Jest czymś stałym, sprawdzonym, „do czego chętnie wraca się jak do rodzinnego domu”.

Jeśli się zdarzy, że sprzątając, odnajdujemy - w miejscu zapomnianym - stary, zakurzony, pożółkły, szkolny pamiętnik, wtedy dzieje się coś niezwykłego. Szukamy skrawka miejsca, by móc spokojnie usiąść i choć przewertować strony. Ta mała książeczka działa jak magiczne zaklęcie otwierające bramę minionego czasu. Kilkadziesiąt kartek przywołuje wspomnienia sprzed lat. W myślach zaczynają kłębić się obrazy wypełnione znajomymi twarzami, miejscami i zdarzeniami. Niektóre z nich mają zatarte kontury, ale wszystkie, bez wyjątku, są przyjemne. Okazuje się, że pamięć i czas wybaczają „śmiertelne zniewagi” i animozje z dzieciństwa. Przerzucane powoli kartki, pokryte niezgrabnym dziecięcym pismem, pełne są rysunków, wierszyków, życzeń i przysiąg wiecznej przyjaźni i miłości. Każdy wpis dopełniają wykaligrafowane starannie imiona i nazwiska przyjaciół z dawnych lat.

W narożnikach zagiętych stron skrywających tzw. „pamiętnikowe tajemnice” widzimy wyostrzone czasem ślady małych palców. Tym przyglądamy się z największą uwagą. Mimo iż niezamierzony, to może najbardziej osobisty wpis. Ślad dotyku.

Na jednej ze stron odnajdujemy piękny rysunek, nakreślony dłonią pierwszej nauczycielki, uzupełniony mądrą życiową sentencją osoby, która była największym autorytetem dzieciństwa.

Pozwolę sobie w tym miejscu na małą osobistą dygresję.

Te rozmyślania wiodą mnie wprost do rodzinnego domu babci, pełnego koronek, gromnic palonych w czasie letniej burzy i zapachu pastowanych z mozołem drewnianych podłóg. Domu, w którym można było przytulić się zimą do rozgrzanego kaflowego pieca, gdzie wśród bieli chropowatych ścian stała w grudniu wspaniała pachnąca choinka i krzątali się tak bardzo kochani przez nas ludzie. Upłynęło tak wiele czasu, wiele szczegółów zatarło się w pamięci. Dopiero ta mała książeczka - zakurzony pamiętnik, subtelne ślady tych, których spotkaliśmy na swojej drodze, spowodowały, że dawno miniony czas ożył. Myśli z uporem wracają do wspomnień. Nasuwają się różne refleksje, a słowo „pamiętnik” zaczyna funkcjonować jak klucz – otwierający drzwi do tego, co zawiera się w słowie tradycja, rodzicielska miłość, ciepło rodzinnego domu.

Upływający czas zmusza nas do zapisywania kolejnych życiowych wydarzeń. Bieżące karty pamiętnika w Państwa przypadku zaczyna zapisywać młodość.

Kim jesteśmy?

Całe życie człowieka wiąże się z dokonywaniem wyborów. Rozpoczynając naukę na Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie otrzymali Państwo nowy, tym razem zielony pamiętnik - indeks, w którym inaczej niż dawniej zapisywaliście ślady wielu godzin spędzonych w wykładowych salach, na ćwiczeniach, stadionach czy pływalni. Ślady spotkań z ludźmi, którzy dzielili się z Państwem swoją życiową mądrością, wiedzą, pokazywali, jak z niej korzystać i jak się nią dzielić. Jak być prawdziwym człowiekiem, jak mądrze i godnie żyć. Uczyli, jak korzystać z mądrości wieków, jak poszukiwać autorytetów.

By nie stało się tak, jak powiedział filozof Leszek Kołakowski: „Wychowanie całkowicie wyzwolone z autorytetu, kończy się nihilizmem”.

Rozpoczynali Państwo tak niedawno najwspanialszy okres Waszej edukacji - studia wyższe, wyposażeni we wzorce osobowe, z bagażem tradycji wyniesionej z rodzinnego domu. Oprócz tradycji tej naszej, rodzinnej, polskiej - istnieje przecież tradycja wieków i z niej można czerpać pełnymi garściami. Jesteśmy przecież tylko małym ogniwem pomiędzy czasami dawnymi, a tymi, które po nas nadejdą.

Dzięki świadomie podjętym decyzjom zgłębiali Państwo wybrane dziedziny nauki. Niejednokrotnie nie było to łatwe. Każdy z Was doskonale pamięta zajęcia na pierwszym roku studiów, gdy wszystko było nowe i obce, i wszystko było jedną wielką niewiadomą. Ten czas już się kończy. Wspólnie spędzone lata tak szybko umknęły.

Znakomity polski reżyser Stefan Kieślowski powiedział: „Czas to bogactwo, którego nie można zaoszczędzić, trzeba je wydawać”. Czy jesteśmy do tego przygotowani”?

Przemija młodość, bezpowrotnie mijają dni szczęśliwe, ale wielkie studenckie miłości, przyjaźnie, wspomnienia razem przeżytych chwil dobrych i złych, wspólna nauka i zabawa - to wszystko przetrwa w Waszej pamięci.

I znów staną przed Wami pytania, którymi prowokuje nas Paul Gauguin. Gdzie jesteśmy? Jaki jest świat, w którym żyjemy, świat, który przeobraża się w zawrotnym tempie.

Waśnie, konflikty zbrojne, pojawiające się w wielu regionach świata, marnotrawią ludzką wiedzę, unicestwiają dobra kultury, spuściznę wieków i niweczą bogactwa naturalne Ziemi. Niekontrolowana ingerencja w środowisko naturalne wywołuje nieodwracalne zmiany, które mogą być zgubne dla człowieka.

Rosną zagrożenia spowodowane przez fanatyzm i terroryzm. Pojawia się ksenofobia i nietolerancja. Nie potrafimy rozliczyć tych, co szerzą zamęt, odbierają ludziom prawo do godnego, spokojnego życia. Świadomość tego, co dzieje się obecnie, nie pozostaje bez wpływu na nasze poczucie bezpieczeństwa.

Trzeba jednak przyznać, że czasy w których żyjemy, są ciekawe. Coraz częściej spoglądamy w kosmos, dotarliśmy na Księżyc, penetrujemy Marsa, ba, zaglądamy już poza nasz układ słoneczny. Pojawiają się nowe, zaskakujące odkrycia naukowe, Ciągle poszukuje się sposobów na przedłużenie życia człowieka i dąży do poprawy jego jakości.

Towarzyszy nam pasja poznania, ciągła ciekawość świata. Często stajemy wobec zaskakujących faktów i mówimy „nie wiem”. To „nie wiem” towarzyszyło wielu autorytetom z przeszłości, inspirując do dociekań naukowych.

Pozwolę sobie przytoczyć fragment odczytu Noblowskiego krakowskiej poetki Wisławy Szymborskiej, która powiedziała:

„Dlatego tak wysoko sobie cenię dwa małe słowa „nie wiem”. Małe, ale mocno uskrzydlone. Rozszerzające nam życie na obszary, które mieszczą się w nas samych i obszary, w których zawieszona jest nasza nikła Ziemia. Gdyby Izaak Newton nie powiedział sobie „ nie wiem”, jabłka w ogródku mogłyby spadać na jego oczach jak grad, a on w najlepszym razie schylałby się po nie i zjadał z apetytem. Gdyby moja rodaczka Maria Skłodowska – Curie nie powiedziała sobie „nie wiem” zostałaby pewnie nauczycielką chemii (... ) . Ale powtarzała sobie „nie wiem” i te właśnie słowa przywiodły ją - i to dwukrotnie - do Sztokholmu, gdzie ludzi o duchu niespokojnym i wiecznie poszukującym nagradza się Nagrodą Nobla”.

Nasz świat stał się globalną wioską. Dzięki satelitom informacje o wydarzeniach na całym świecie docierają do nas natychmiast. Jesteśmy pokoleniem internetu, tabletów, smartfonów. Cywilizacja cyfrowa znalazła „wytrych” do naszych mózgów. Jak przewidział Stanisław Lem, - możemy „utonąć w informacyjnej powodzi”. Kontakt z drugim człowiekiem coraz częściej ogranicza się do rzeczywistości wirtualnej. Żyjemy szybciej, ale coraz częściej obok siebie. Jak mówi Dawid Wiener - neurokognitywista z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu – „zaczynamy mieć problemy z empatią i twórczym myśleniem.

Sprawnie przyswajamy wiedzę, ale nie umiemy jej przetworzyć, nie potrafimy zrobić z niej użytku”.

Dlatego warto nauczyć się nie tylko wynajdywać, gromadzić, ale i selekcjonować ten „informacyjny natłok”, wybierać treści, które pozwolą dobrze zaplanować swój rozwój, zachować równowagę ducha i odnieść życiowy sukces.

W naszej Uczelni - na wszystkich wydziałach i kierunkach - kształcenie koncentruje się wokół człowieka. W hierarchii wartości to on zajmuje główne miejsce. To właśnie – Człowiek – postrzegany holistycznie jest podmiotem i przedmiotem studiów. Nasi studenci zgłębiają wiedzę o każdym aspekcie życia, złożoności ludzkiej natury, człowieczej physis i psyche. W świetle tego, o czym już wcześniej wspominałem, koncentrowanie się na tak złożonej, delikatnej materii wymaga ze strony kształcących, jak i kształconych wielkiej wrażliwości i empatii. Ani na chwilę jedni i drudzy nie mogą zapominać o konieczności budowania na prawdzie, stawiania osoby przed rzeczą, etyki przed techniką, miłości i przyjaźni ponad wszystkim. Studiowanie - to zanurzanie się w strumień płynącego czasu, doświadczanie budowania czegoś wartościowego, kształtowanie siebie, a przede wszystkim tworzenie kanonu własnych wartości.

Realizując swe funkcje nasza Akademia wskazywała Państwu uniwersalne wartości takie jak: miłość dobro, prawda, piękno, sacrum, absolut. Niech każdy z nas zada sobie pytanie: Co ja uznaję za wartość? Jaka jest hierarchia moich własnych wartości? Jaką rolę pełnią one w moim życiu? Odpowiedzmy więc sobie, czym są wartości.

W encyklopedii wartość definiowana jest jako „podstawowa forma aksjologii, oznaczająca tylko to, co cenne i godne pożądania, co stanowi cel dążeń ludzkich”. Definicję tę znakomicie uzupełniają słowa prof. Marii Szyszkowskiej: „Człowiek powinien podejmować działania nie po to, żeby być od innego lepszy – lecz ze względu na poczucie sensowności podejmowanych czynów. Motywy, które nami kierują, decydują o wartości tego, co dokonujemy”.

Zatem nasze wybory zadecydują o naszej przyszłości, o tym, jak będziemy żyć i co przekażemy następującym po nas pokoleniom.

Dokąd zmierzamy?

Zapewne jeszcze nie wszyscy Państwo dokonali życiowych wyborów, bo czas młodości wypełniony radością , zabawą i studiowaniem nie pozostawiał zbyt wiele czasu na przemyślenia. Poza tym, to nie są łatwe decyzje i – jak to w młodości – zdaje się nie najważniejsze. A jednak! Za własne, świadome wybory każdy z nas ponosi odpowiedzialność przed samym sobą. Od tego, jakich wyborów dokonamy, zależeć będzie nasze dalsze życie. Jakie wartości przekażemy naszym dzieciom, ludziom powierzonym naszej trosce, naszej opiece, wszystkim, z którymi zetknie nas los na dalszej drodze życia.

Prawość, wierność, odpowiedzialność, poszanowanie wartości każdego bytu, umiejętność pochylenia się nad każdym człowiekiem powinny być imperatywem naszego postępowania. Musimy dbać o to, by w zderzeniu z rzeczywistością nie zdeformować wartości, które wyznajemy. W zwykłym codziennym życiu ludzi dorosłych, gdy będą Państwo mieli sposobność praktycznego wykorzystania wiedzy zdobytej na studiach, nie możecie zapominać o ponadczasowych i ogólnoludzkich prawdach, które wpajali Wam wasi wykładowcy. Wiem, że sami, skonfrontowani z szarą rzeczywistością będziecie niejednokrotnie musieli iść pod prąd, stanąć na kolizyjnym kursie z innymi i bronić racji, do których jesteście przekonani. Nie będzie to łatwe. Niezbędna będzie determinacja w dążeniu do nakreślonych celów.

Wybór: być czy mieć - nigdy nie przychodzi łatwo naszej ułomnej ludzkiej naturze. Niewątpliwie będą w życiu takie sytuacje, kiedy rozerwą się ogniwa i przęsła, i wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa. Niełatwo będzie stanąć naprzeciw wyzwaniom i nie tracić pogody ducha. Odpowiadamy za własny los i obrót spraw w naszym życiu. Przyszłość należy do mądrych i kreatywnych.

Wszystko, co będziecie robić, róbcie dobrze, a takie konsekwentne działania prędzej czy później zaowocują.

Spójrzmy raz jeszcze na obraz Paul’a Gauguin’a. Kiedy to uczynimy, uświadomimy sobie, że jesteśmy tylko małą cząstką, ogniwem w łańcuchu pokoleń. W malarskim przesłaniu przedstawił autor koleje ludzkiego losu. Cykl naszego życia zapisał w ludzkich postaciach, które wypełniają obraz. Niemowlę w prawej części dzieła rozpoczyna skomplikowaną drogę życia, a zamyka tę drogę postać starej kobiety ukazana po lewej stronie. Sędziwej postaci kobiety towarzyszy symboliczny biały ptak. Środek płótna zapełniają alegoryczne postacie symbolizujące pytania o teraźniejszość, pytania o sprawczy byt, filozoficzną zadumę nad wszystkim, co istnieje.

Wśród ogrodów thaitańskiej natury artysta namalował posągowe postacie zawieszone między wieloma pytaniami, poddane rytmom magicznego korowodu, który je wyprowadza poza wszelki czas. W ich nieruchomości jest coś starożytnego, tajemniczego i boskiego. Atmosfera niedopowiedzeń opanowuje wszystko. Sami musimy odnaleźć się wśród zawiłości pytań.

Podsumowując dzisiejszy wykład ,zainspirowany tak intrygująco zatytułowanym przez Gauguin’a obrazem:

Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?,

dochodzę do wniosku, że nie udało się temu mistrzowi pędzla tak naprawdę rozwiązać zawartych w pytaniach dylematów. Tym bardziej moja próba uczynienia tego w dzisiejszym wykładzie, mimo iż bardzo starałem się tego dokonać, nie zadowala mnie w pełni.

A może tylko o te trzy postawione pytania mistrzowi chodziło?

Zaryzykuję w tym miejscu stwierdzenie, że rozwiązanie tej zagadki jest zupełnie inne. Paradoksalnie może Gauguin nie pytał dokąd iść, ale może o to, jaką drogą mamy podążać?

A w takim wypadku odpowiedź może być prosta, ba - nawet ktoś ją już sformułował.

Tą osobą był Adam Kreczmar. To właśnie on napisał słowa piosenki zatytułowanej „Kodeks”. Piosenkę śpiewał kiedyś Jerzy Połomski. Może właśnie to rymowane przesłanie i - prawidłowo odczytana metaforyka - będzie najlepszym drogowskazem?

Jeśli jest góra – to trzeba na nią wejść,
jeżeli woda – przepłynąć,
jeśli cierpienie – to je milcząco znieść,
jeżeli człowiek – nie minąć.

Jeśli są karty – to trzeba nimi grać,
jeżeli targ jest – to ubić,
jeśli są brudy – to je do skutku prać,
jeżeli ludzie – polubić.

Jeśli są konie – ujeździć trzeba je,
jeżeli długi – zapłacić,
jeśli są skarby– to się dowiedzieć, gdzie,
jeżeli przyjaźń – nie stracić.

Jeżeli trąbka – w szeregu trzeba być,
jeśli są goście – powitać,
jeśli jest wino – do dna ze smakiem pić,
jeżeli miłość... – nie pytać.

 

dr hab. Marek Pokutycki, prof AWF